W Białymstoku powstaje ogród społeczny. Łomżynianie angażują się w tworzenie bibliotek w Afryce. Dzieci imigrantów ze Wschodu uczą się o nowym kraju od polskich rówieśników. Patrol interwencyjny ratuje bezdomne psy w Puszczy Białowieskiej. Mieszkańcy doliny Biebrzy odkrywają piękno swojej okolicy. Uczniowie z Orli odnawiają nadwątlone przez covid relacje. Sześć podlaskich organizacji próbuje zmienić świat na lepsze. Nie cały – najbliższą okolicę.
Civic Europe Capacity Building Program in Poland
Dzieje się to w ramach programu Civic Europe, którego partnerem w Polsce jest Ośrodek Wspierania Organizacji Pozarządowych z Białegostoku. Realizuje on na Podlasiu projekt „Civic Europe Capacity Building Program in Poland”, który zakończy się w styczniu 2022 roku. Jego celem jest edukacja obywatelska i zaangażowanie społeczności w lokalne inicjatywy dotyczące różnych problemów, m.in: praw zwierząt, kultury niezależnej, ochrony wolności obywatelskich. Każda z sześciu podlaskich organizacji dostała na swoje działania niewielki grant (blisko 4,5 tys. euro). Pracują pod okiem mentorów. Rozwijają się, uczą nowych rzeczy i zdobywają szacunek okolicy.
Dumni z Biebrzy
Towarzystwo Biebrzańskie za cel postawiło sobie integrację mieszkańców doliny Biebrzy i ochronę lokalnego dziedzictwa – kulturowego i przyrodniczego. Obmyślając projekt „Blisko nas też jest ciekawie”, zaplanowało wiele aktywności dla dzieci i dorosłych: wycieczki przyrodnicze, wyprawy historyczne do Wizny i Osowca, wystawę fotograficzną, warsztaty, m.in. śpiewu tradycyjnego i makramy.
– Nie spodziewaliśmy się, że zajęcia te wzbudzą tak ogromne zainteresowanie i tyle emocji – mówi Magdalena Marczakiewicz, koordynatorka projektu. – W Goniądzu obyły się trzy warsztaty śpiewu ludowego pod kierunkiem Marcina Lićwinki z Lipska, znawcy muzyki tradycyjnej znad Biebrzy. Stawiły się panie z Goniądza i okolic: z Szafranek, Łazów, Owieczek, Dołów, a także z Grajewa i Trzciannego. Uczestniczki poznawały folklor swojej ziem – dziś niszowy, ćwiczyły emisję głosu tradycyjnego i pod koniec miały ochotę na coraz więcej. Wspólny śpiew łączy, otwiera, przypomina o korzeniach.
Dla młodszych Towarzystwo przygotowało wycieczki przyrodnicze. Starsza grupa wiekowa, uczniowie VII i VII klasy szkoły w Laskowcu, wzięła udział w ptasim spacerze. Młodzież uczyła się rozpoznawać sylwetki oraz głosy ptaków. Przez lornetki obserwowała mazurki, zięby, pliszki siwe, cierniówki, drozdy śpiewaki, kwiczoły, szpaki czajki i krwawodzioby. Najbardziej emocjonujące było podglądanie samca błotniaka stawowego, przeganianego ze swej kolonii przez rybitwy białoskrzydłe.
Młodsze dzieci z Laskowca wyruszyły na wycieczkę w poszukiwaniu owadów i pająków. Z lupkami w ręku poznawały z bliska życie mrówek, pszczół, motyli, pasikoników i innych prostoskrzydłych, a także pluskwiaków, chrząszczy i pająków. Wydarzeniem spaceru było spotkanie z drapieżną larwą mrówkolwa. Dla dzieci z Osowca-Twierdzy Towarzystwo zorganizowało plener artystyczny. Tematem przewodnim były mrówki.
– W projekcie chodziło o to, byśmy my wszyscy – mieszkańcy Goniądza, Trzciannego, Laskowca, Grajewa i okolicznych wsi, docenili to w jak niezwykłym miejscu żyjemy, zwrócili uwagę na Biebrzę, ale i na siebie nawzajem, poczuli dumę ze swojego dziedzictwa – dodaje Igor Iwaszko z Towarzystwa Biebrzańskiego.
Afrykańskie biblioteki
Międzynarodowy Instytut Rozwoju Dzieci (MIRD) do Civic Europe zgłosił projekt „LibrAfrica w Łomży”. Jest on kontynuacją działań prowadzonych przez organizację od dawna. Autorka pierwotnego pomysłu, „LibrAfrica”, Justyna Jarząbska postanowiła, że zbuduje bibliotekę w środku sawanny, ponieważ tamtejsze dzieci też marzą o tym by zostać lekarzami, architektami, filmowcami. Dopięła swego. Pierwsza biblioteka powstała w 2018 roku w Ugandzie. Potem było wiele innych działań. W tym roku MIRD prowadził m.in. zbiórkę na lampki solarne. Dzięki temu w kwietniu 60 dzieci z Maganzo w Tanzanii mogło czytać przy świetle.
– Pojechaliśmy tam z prywatną wizytą. Przywieźliśmy trochę książek, ale z miejsca okazało się, że są pilniejsze potrzeby – opowiada Justyna Jarząbska. – Dzieci z Maganzo pracują w kopalni złota, są umęczone i niedożywione. Śpią na gołej ziemi. Od razu rozpoczęliśmy akcję kupna materacy. Zobaczenie tego świata na własne oczy jeszcze bardziej przekonało nas, że powinniśmy pomagać i zdobywać sojuszników, gdzie tylko się da, ale przede wszystkim u siebie.
Instytut zorganizował więc dla bibliotekarzy oraz nauczycieli ze w Szkoły Podstawowej nr 4 w Łomży (w której uczy się najwięcej dzieci uchodźców i migrantów w całym powiecie) warsztaty o Afryce. Poprowadził je Elmi Abdi, prezes Fundacji dla Somalii, zdobywca tytułu Społecznika Roku 2019. Opowiadał, dlaczego na kontynencie, gdzie tak wielu cierpi głód, równie ważne jak dostawy jedzenia i wody jest budowanie bibliotek.
Wkrótce na tej kanwie nauczyciele przeprowadzą autorskie warsztaty dla uczniów. Zakończą się one konkursem na własnoręcznie wykonaną książkę. Prace dzieci będzie można zobaczyć na wystawie zorganizowanej we współpracy z miejską biblioteką w Łomży. Uczestnicy otrzymają w nagrodę m.in. worki uszyte z tkanin przywiezionych z afrykańskiej misji. Książki ostatecznie trafią do bibliotek LibrAfrika w Ugando w Ruandzie i Maganzo w Tanzanii.
POLZA, czyli korzyść
POLZA to fundacja, którą założyły w 2018 roku w Białymstoku dwie imigrantki – Daria Szydłowska z Białorusi i Kateryna Hatsko, Ukrainka. Kilka lat wcześniej podjęły życiową decyzję o przeprowadzce do Polski na stałe. Jak to jest być obcym w nowym kraju, poczuły na własnej skórze. Nie mówiły po polsku, nie miały tu przyjaciół ani pracy.
Daria założyła rosyjskojęzyczny profil na Facebooku NaszBielastOK. Na początku zapraszała do niego spotkanych na ulicy ludzi, jeśli słyszała, że mówią po rosyjsku, białorusku, ukraińsku czy gruzińsku. Dziś profil ma blisko 8,5 tys. fanów.
Nazwę Fundacji POLZA można z rosyjskiego odczytać jako „korzyść”, ale założycielki tłumaczą ją: „POlska ZAprasza”. Organizują kursy, warsztaty, koncerty dla imigrantów, pomagają im w zaadoptowaniu się do nowych warunków i utrzymaniu kontaktu między sobą. Integracja to długotrwały proces. Ma swoje etapy i zakręty. Dotacje z Civic Europe Fundacja postanowiła wykorzystać na projekt, który pomógłby osobom na początku tej drogi.
– Na przykład dzieciom imigrantów zza wschodniej granicy, które teraz rozpoczynają naukę w szkole. We własnym kraju to jedno z trudniejszych doświadczeń dzieciństwa, a co dopiero w obcym. Nie znasz dobrze języka, nie znasz obyczajów, nie masz kolegów. To może być trauma – rysuje problem Daria Szydłowska, odpowiadająca za realizację projektu „Wielokulturowość Podlasia”. – Postanowiłyśmy więc, że jeszcze przed wakacjami przeprowadzimy warsztaty dla dzieci imigrantów i uczniów z Polski. Grupa będzie wielonarodowa – zaprosimy po trzy osoby z każdego kraju. Chcemy, by się poznały zanim spotkają się w klasach. Wystarczy jeden znajomy, do którego można się odezwać czy uśmiechnąć, by poczuć się pewniej.
POLZA przewiduje też integracyjne wycieczki, piknik rodzinny, coaching dla osób z problemami, warsztaty dla dorosłych, np.: wspólnego gotowania.
– Każdy przygotuje potrawę ze swojego kraju. Kiedy ludzie razem siadają przy stole znikają bariery. Łatwiej się rozprawić ze stereotypami i zobaczyć po drugiej stronie sympatycznego człowieka, który szuka kontaktu i akceptacji – dodaje Daria.
Popandemiczny program naprawczy
Do szkolnej rzeczywistości, która w ostatnim roku zmieniła się nie do poznania, odwołuje się też projekt przygotowany przez Fundację na Rzecz Wyrównywania Szans Edukacyjnych Dzieci oraz Integracji Społecznej FUTURUM w Orli. Animatorzy postanowili zorganizować półkolonie, na których nie będzie elektronicznych zabawek.
– Uzależnienie od Internetu to jeden z najgorszych skutków zdalnego nauczania. Dzieci spędzały większość dnia przy monitorach. W Orli nie mają zbyt też wielu rozrywek, z których mogą korzystać – mówi Ewa Żukowiecka, koordynująca projekt „Razem działamy i o wspólne dobro dbamy!”. – Po pandemii wróciły do szkoły po prostu zmienione. Mają trudność w nawiązywaniu kontaktów, są wycofane.
FUTURUM wraz z miejscową podstawówką, domem kultury i wolontariuszami z Bractwa Prawosławnego opracowało program naprawczy, który ma pomóc w ponownym zintegrowaniu klas i odtworzeniu zerwanych więzi. Półkolonie to pierwszy etap tej pracy, ponieważ odbudowa relacji może potrwać długo.
Uprawiamy rabatki, relacje, wakacje
Na tyłach rektoratu Uniwersytetu w Białymstoku pojawiło się kilka kwadratowych, niewielkich grządek. Na jednych rosną cukinie, papryka i inne warzywa, na pozostałych kwiaty. To ogród społeczny założony przez Stowarzyszenie 9dwunastych w ramach projektu „Uprawiamy rabatki, relacje, wakacje”. Koncepcja była prosta: wspólne „grzebanie w ziemi” i bycie w zieleni przywraca do równowagi. Tematy rozmów wypływają wtedy same, relacje nawiązują się przy okazji, naturalnie. Rabatki mają być miejscem spotkań dla białostoczan, którzy chcą się oderwać od monitorów i wyjść na świeże powietrze. Pieczę nad nimi sprawuje Marta Korolczuk, horiterapeutka, ponieważ ten ogród ma mieć też działanie terapeutyczne.
– Może tu przyjść każdy, posiedzieć albo poleżeć na trawie. Zebraliśmy też stałą 8-osobową grupę. To 16–24-latkowie, grupa wiekowa, którą pandemia dotknęła w szczególny sposób. Przeprowadzimy dla nich sześć tematycznych spotkań – mówi Grzegorz Stefaniak z 9dwunastych. – Będziemy z nimi rozmawiać o tym, jak zmieniła nas izolacja, o porozumieniu bez przemocy, czyli powrocie do bycia razem na żywo, offline, o idei consent, czyli świadomej, entuzjastycznej zgodzie na relacje intymne, a także stawiania i nieprzekraczania granic. Chcemy też przeprowadzić naszą autorską grę planszową o równości płci „Kobiecość/Męskość. Wszystko gra”.
Na razie aktywiści sadzą rośliny jednosezonowe, ale kto wie, może ogród się przyjmie i z roku na rok będzie się rozrastał.
Puszczańska zwierzomisja
PPI, czyli Puszczański Patrol Interwencyjny tworzy siedem kobiet z okolic Puszczy Białowieskiej. Połączyły siły, ponieważ mają zwierzomisję. W przypadku projektu „Puszczański Patrol Interwencyjny w akcji!”, realizowanego w ramach programu Civic Europe, dotyczy ona przede wszystkim bezdomnych zwierząt i gminnej polityki wobec nich.
– To problem, który cały czas jest obecny i wciąż nie został systemowo rozwiązany – uważa Magdalena Siemaszko, członkini grupy. – Do tej pory działałyśmy w mniej zorganizowany sposób, choć dość skutecznie, jak na możliwości pojedynczych, niezrzeszonych formalnie osób. Na tyle, na ile pozwalają nam siły i możliwości. Każda z nas ratuje zwierzęta na co dzień, w okolicy, w której mieszka, ale mamy już sporą sieć współpracy. Obecnie chcemy namówić puszczańskie gminy do przystąpienia do projektu „Akcja kastracja”, który pomoże dofinansować sterylizację psów i kotów. Stawiamy też na edukację i rozwiązania systemowe. Prowadzimy warsztaty, głównie dla urzędników i radnych, pracujemy z gminnymi programami zapobiegania bezdomności. Wspiera nas prawniczka, chcemy też zorganizować pilotażowe spotkania z weterynarzem i behawiorystą w małych wsiach.
Cześć pieniędzy z dotacji Patrol przeznaczył też na dofinansowanie bezpośrednich, codziennych działań interwencyjnych.
Społecznicy na swojej ścieżce
Projekty sześciu organizacji rozpoczęły się w niepewnym pandemicznym czasie, kiedy wszystko było raczej zamrażane niż rozwijane. Inicjatywy, które miały aktywizować i zespolić lokalne wspólnoty musiały zmieniać formułę, były na bieżąco modyfikowane.
– A jednak się udało, a mierzenie się z trudnościami, paradoksalnie scementowało społeczników, nauczyło nowych umiejętności, uświadomiło też im samym, że nie cofną się ze swojej drogi, bo ich działania okazały się ważne dla lokalnej społeczności. Może teraz nawet ważniejsze niż wcześniej. Mieszkańcy terenów, gdzie są realizowane domagają się kontynuacji – podsumowuje pierwszy etap koordynatorka Civic Europe Capacity Building Program in Poland Katarzyna Potoniec z OWOP.
NGO-sy pracują z mentorami, którzy motywują i mobilizują społeczników do działania, czasami podpowiadają sprawdzone gdzie indziej rozwiązania.
Działacze z różnych miejscowości spotykali się i rozmawiali o tym, z czym się borykają. Inspirowali jedni drugich. Na przykład Fundacja FUTURUM z Orli zachwyciła się zajęciami na łąkach, jakie prowadzili przyrodnicy znad Biebrzy i grą opracowaną przez 9dwunastych. Chciałaby zrobić to też u siebie, bo są to narzędzia, które można wykorzystać do walki z uzależnieniem dzieci od Internetu i odbudowy szkolnej wspólnoty. Z kolei wyzwanie związane z adaptacją imigrantów dotyczy wielu miejscowości. Ogród społeczny jako ogólnodostępne miejsce terapeutyczne sprawdzi się zapewne w każdym mieście. Wszyscy potrzebują wytchnienia.