PRZYBYSZ: Większa liczba doniesień o nadużyciach w dużych organizacjach nie wynika z większej ich skali, ale z tego, że ich ofiary bądź obserwatorzy nabrali odwagi do mówienia o nich głośno. Potrzebujemy takich osób!
Media poświęcały w ostatnich tygodniach wiele uwagi doniesieniom dotyczącym nadużyć w międzynarodowych organizacjach pozarządowych. Międzynarodowy Czerwony Krzyż zakończył współpracę z ponad 20 pracownikami podejrzanymi o korzystanie z płatnych usług seksualnych. Pracownicy fundacji One Campaign z Johannesburga opublikowali na Twitterze informację, z której wynika, że kierownictwo tej organizacji traktowało podwładnych „gorzej niż psy”. Na Haiti wyżsi rangą pracownicy organizacji humanitarnej Oxfam wynajmowali nieletnie prostytutki. Podobne sytuacje miały miejsce również w Azji.
Przymykamy oko na nieprawidłowości?
Każde z tych wydarzeń oburza i każe postawić pytanie: jak do tego doszło? Jak to jest możliwe, że o tych zdarzeniach dowiadujemy się dopiero kilka lat po ich zajściu?
W powszechnej opinii organizacje pomocowe działające na rzecz osób w trudniejszej sytuacji życiowej powinny działać zgodnie z wysokimi standardami etycznymi.
Cieszą się one na ogół dużym szacunkiem i zaufaniem, więc oczekuje się, że do tego rodzaju nadużyć nie powinno w nich dochodzić, a jeśli już się zdarzają, powinny być szybko wyjaśniane.
Z drugiej strony, w organizacjach pomocowych pracują tacy sami ludzie jak w innych instytucjach i firmach. Co więcej, można przypuszczać, że znacznie mniejsza profesjonalizacja wielu fundacji – w porównaniu do dużych korporacji – utrudnia wprowadzenie w nich regulacji i mechanizmów, które eliminowałyby tego typu zachowania. W wielu organizacjach relacje łączące pracowników mają charakter nieformalny, co często jest zaletą w codziennej pracy i pomaga w realizacji celów społecznych, jednak w sytuacjach kryzysowych może powodować, że przymyka się oko na niewłaściwe działania współpracowników.
Ofiary nabrały odwagi
Zapewne większość osób pracujących w trzecim sektorze potrafiłaby wskazać chociaż jeden przykład tego typu zachowań. Oczywiście, niekoniecznie są to tak jaskrawe przykłady jak te przytoczone powyżej, nie musi też chodzić o poważne nadużycia finansowe. Jednak złe relacje w pracy, mobbing, dyskryminacja, naginanie bądź łamanie prawa pracy są powszechne.
Dlaczego mówi się o tym stosunkowo mało?
Zazwyczaj pracownicy boją się o utratę pracy, nie chcą o tym mówić, bo uważa się to za niezgodne z kulturą organizacyjną, w której bardziej ceni się solidarność wewnętrzną niż etyczne zasady. Czasami po prostu obawiamy się zemsty ze strony osoby, która dopuszcza się nadużyć.
Można przypuszczać, że większa liczba doniesień w ostatnim czasie o tego typu nadużyciach wynika nie z większej ich skali, ale z tego, że ich ofiary bądź obserwatorzy nabrali odwagi do mówienia o nich głośno. Wydaje się, że nie bez znaczenia w tej sytuacji była akcja #metoo, ponieważ zwiększyła poczucie solidarności wśród osób poszkodowanych. Nie można wykluczyć, że skala tego typu nadużyć jest znacznie większa i w kolejnych miesiącach dowiemy się o kolejnych skandalach.
Chrońmy informatorów!
Warto zastanowić się, jak przeciwdziałać tego typu nadużyciom, jak zminimalizować ich skalę oraz jak umożliwić ofiarom mówienie o tego typu sytuacjach? Pierwszym rozwiązaniem, które się nasuwa, jest zwiększenie kontroli organizacji pozarządowych. Jednak każdy, kto pracuje w tym sektorze, wie, że NGO poddawane są ciągłym kontrolom i dodanie kolejnej nie rozwiąże problemu. Prawdopodobnie w dużych organizacjach wydatkujących środki publiczne, takich jak Oxfam czy Czerwony Krzyż, kontrole są znacznie częstsze niż gdziekolwiek indziej. Na ogół mają one jednak charakter formalny, dotyczą procedur wydawania środków finansowych i prawidłowości prowadzonej dokumentacji. W ramach tego typu kontroli nie analizuje się relacji między pracownikami oraz traktowania osób, którym organizacja pomaga.
Istotna dla procedury whistleblowingu jest ochrona informatora.
To on przede wszystkim narażony jest na negatywne konsekwencje ze strony tych, którzy tych nieprawidłowości się dopuszczają, dlatego trzeba zadbać o to, by czuł się bezpiecznie.
Działania tego typu są znane już od średniowiecza, ale swoją popularność zaczęły zyskiwać dopiero w latach 40. XX wieku, co związane było z ujawnianiem przestępczości w organizacjach. Swoją największą popularność zjawisko to zyskało po aferach w takich przedsiębiorstwach jak Enron, Worldcom i Ahold. Również w Polsce wiele firm stworzyło niezależne procedury umożliwiające raportowanie o nieprawidłowościach.
Sygnaliści w NGO mają wielki sens
Niestety, do tej pory nie mówi się o whistleblowingu w kontekście organizacji pozarządowych. Znawcy przedmiotu wskazują, że procedura ta jest znacznie bardziej efektywna niż kontrola pracowników czy szkolenia dotyczące etyki w miejscu pracy.
Wydaje się, że w przypadku polskich organizacji pozarządowych wdrożenie whistleblowingu mogłoby być zbyt kosztowne dla pojedynczych organizacji. Może jednak warto byłoby rozważyć wdrożenie tego typu mechanizmów na poziomie regionalnym bądź w ramach związku zawodowego pracowników NGO? Wiele wskazuje na to, że whistleblowing jest adekwatny dla organizacji takich jak fundacje i stowarzyszenia. Stwierdzono bowiem, że jeśli organizacja nastawiona jest na realizację wyższych wartości, prawdopodobieństwo podjęcia przez jej pracowników działań demaskatorskich jest wyższe niż w organizacjach nastawionych na zysk.
MASZ ZDANIE? CZEKAMY NA WASZE GŁOSY (MAKS. 4500 ZNAKÓW) PLUS ZDJĘCIE NA ADRES: REDAKCJA@PORTAL.NGO.PL
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Warto rozważyć wdrożenie mechanizmów whistleblowingu na poziomie regionalnym bądź w ramach związku zawodowego pracowników NGO.