Komisja Europejska chce zapytać Europejski Trybunał Sprawiedliwości, czy ACTA jest niezgodna z podstawowymi prawami i swobodami. To oznacza zawieszenie procedury ratyfikacji ACTA przez Parlament Europejski, ale nie oznacza automatycznego zawieszenia prac nad ratyfikacjami w krajach UE.
Szacuje się, że badanie ACTA przez Trybunał w Luksemburgu może zająć ponad rok, a nawet dwa lata.
Organizacje pozarządowe, które wcześniej domagały się, aby ACTA przesłać do Trybunału, teraz nie cieszą się z tej decyzji, traktując ją jako taktyczny ruch, który zamrozi umowę na dłuższy czas. Tymczasem obecna zmiana nastawienia polityków do ACTA dawała szansę, że umowa przepadnie w europarlamencie. Za rok być może sytuacja polityczna będzie zupełnie inna.
W opinii Ewy Siedleckiej decyzja Komisji Europejskiej to duży krok w tył: "Jeśłi Trybunał odrzuci ACTA - sprawa będzie definityywnie zakończona. Ale ta umowa jest napisana tak ogólnym, ezopowym językiem (tak oceniają i jej przeciwnicy, i zwolennicy), że bardzo trudno będzie ocenić zgodność jej zapisów z zasadami wynikającymi z Karty Praw Podstawowych czy innymi unijnymi przepisami. W tej sytuacji Trybunał może orzec, że te zapisy są zgodne z prawem unijnym, jeśli rozumieć je tak a tak. To prawdopodobne, bo Trybunał kieruje się zasadą domniemania zgodności ocenianych przepisów z prawem. Taki wyrok będzie dla Parlamentu Europejskiego silnym argumentem, by umowe przyjąć" - pisze publicystka w swym komentarzu w Gazecie Wyborczej.
Więcej:
Źródło: Gazeta Wyborcza