Kleszczele, niewielkie dwutysięczne miasteczko i siedziba władz gminnych ma jeden zakład produkcyjny, zatrudniający niespełna 40 ludzi. Część osób pracuje w instytucjach samorządowych. Kilka w handlu. Pozostali z ponad 3000 tysięcy mieszkańców – różnie. Bogato nie jest. A żyć trzeba. I do tego zimy tu, na zachodnim skraju Puszczy Białowieskiej do najlżejszych nie należą.
Grażyna Bieroza, wolontariuszka Chrześcijańskiej Służby Charytatywnej (ChSCh) w Hajnówce sytuację w gminie zna doskonale. Mieszka tu i żyje wśród ludzi. I wie, kto bez ludzkiego wsparcia sobie nie poradzi. Oboje z mężem prowadzą mikroprzedsiębiorstwa – pani Grażyna zajmuje się agroturystyką i na brak zajęć nie narzeka. Ale na pytanie, dlaczego zajęła się pomaganiem innym, uśmiecha się i mówi:
– Nie wiem. I mąż, i ja mamy to chyba we krwi. Zawsze tak było. Pomagaliśmy, jak mogliśmy. Czasem to była żywność, innym razem przekazywaliśmy coś z odzieży.
Teraz, od czerwca ubiegłego roku Grażyna Bieroza prowadzi punkt wydawania odzieży. Dyżuruje w niewielkim pomieszczeniu, które udało jej się na ten cel nieodpłatnie pozyskać. Przed zimą w każdy wtorek, a od listopada w każdy pierwszy wtorek miesiąca od 9 do 11. Buty, kurtki, spódnice, bluzki, spodnie i swetry trafiają do potrzebujących. Pani Grażyna bardzo dba o to, by rzeczy, które przekazuje, były w dobrym stanie. Dlatego niechętnie korzysta z przypadkowych źródeł. Ale jej przyjaciele i znajomi wiedzą, że za jej sprawą porządne, a im zbywające, ubrania trafią we właściwe ręce.
Serwis Informacyjny ChSCh