Zajmująca się bezpieczeństwem cyfrowym firma GFI przedstawiła raport dotyczący luk w systemach w ubiegłym roku. I chociaż konkurencja była mocna, zwycięzca mógł być tylko jeden, a wskazywały na to wszystkie znaki na niebie, ziemi i w Dolinie Krzemowej. Inżynierowie z pewnego kalifornijskiego miasteczka mają teraz nie lada orzech do zgryzienia!
Badanie GFI wykazało aż 7 tysięcy luk w oprogramowaniu. W porównaniu do 2013 roku to dosyć przerażający wynik, bo liczba usterek wzrosła o 2 tysiące. Jeszcze gorszą wiadomością jest to, że 24% z wykrytych luk określonych zostało, jako „groźne”. W tym przypadku to jednak mniej, niż rok wcześniej. Najwięcej usterek (83%) wykryto w aplikacjach, nieco mniej w systemach (13%), natomiast najlepiej wypadło hardware (4%).
No dobrze, a który system został niechlubnym zwycięzcą rankingu? Cóż, chociaż wielu osobom może to przysporzyć bólu głowy, palma pierwszeństwa należy się Mac OS X. Z wynikiem 147 luk, w tym 64 wysokiego ryzyka, jest absolutnym liderem. Co lepsze, najbardziej dziurawy system mobilny, niczym przysłowiowe - nomen omen - jabłko, nie upadł daleko od jabłoni. Tak, jest nim iOS 8, z wynikiem 127 luk. Z drugiej strony, to samo Apple wydało najwięcej poprawek łatających owe dziury. Mamy zatem sytuację typu win-win.
Co ciekawe, trzecie miejsce na podium przypadło w udziale Linuxowi - 119 luk. Windows 7 w wersji domowej miał ich zaledwie 36, za to 25 z nich było groźnych. Windows 8.1 miał takie same wyniki, z jedną dziurą wysokiego ryzyka mniej. A który system był w 2014 roku najmniej dziurawy? Tu niemałe zaskoczenie - z wynikiem 30 luk wygrywa Windows RT!
W kwestii aplikacji właściwie bez zaskoczenia. Palma pierwszeństwa trafiła do Internet Explorera, w którym znaleziono 242 luki, w tym 220 wysokiego ryzyka. Prawie połowę mniej miał Google Chrome (124 dziury, 86 groźnych), a na trzecim miejscu wylądował Firefox (117 dziur, 57 groźnych). Czwarte miejsce przypadło w udziale Flash Playerowi od Adobe (76 dziur, 65 groźnych). Co ciekawe, na listę w ogóle nie trafiła Opera, co tylko utwierdza w przekonaniu, że być może warto ponownie zwrócić oczy ku norweskim fiordom.
A skoro wiemy już, na czym pracujemy, mała porada - pamiętajcie, że najpierw wykonuje się aktualizację systemową, potem przeglądarek, następnie Javy i dopiero na końcu jakichkolwiek produktów Adobe. Wtedy mamy największą pewność na prawidłowe połatanie wszystkich dziur.
Źródło: Technologie.ngo.pl