25 maja przypada 25. rocznica referendum konstytucyjnego. Uchwalaliśmy przed ćwierć wiekiem Konstytucję, często nie znając i nie rozumiejąc jej zapisów. W tym tekście chcę zwrócić uwagę na kilka artykułów, które wydają mi się szczególnie istotne „tu i teraz”. Uważam, że chwila rocznicowej refleksji nad Konstytucją jest nam potrzebna, ułatwi nam teraz podejmowanie decyzji, które pomogą sprostać wyzwaniom przyszłości.
Konstytucja RP to najważniejszy dokument organizujący państwo, by mogło sprawnie funkcjonować dla społeczeństwa, aby każdy w tym społeczeństwie miał zapewnione możliwości do życia i rozwoju.
Proces tworzenia Konstytucji RP zaczął się wraz ze zmianami ustrojowymi roku 1989. Najpierw w 1992 roku uchwalono tzw. małą konstytucję, podpisaną przez prezydenta Lecha Wałęsę. Następnie kolejne etapy prac nad obowiązującą Konstytucją RP zostały zakończone w 1997 roku: 2 kwietnia uchwalił ją parlament, 25 maja przyjęliśmy ją wszyscy w powszechnym referendum, 16 lipca ustawę podpisał prezydent Aleksander Kwaśniewski i ogłoszona została w Dzienniku Ustaw. Finalnie Konstytucja RP weszła w życie 17 października 1997 roku.
Czytając Konstytucję zawsze zachwycam się jej Preambułą. Zasługuje na oddzielną pogłębioną refleksję. Czyli teraz ją pomijam, zacznę od art. 4.
Art. 4.
1. Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu.
2. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio.
Cytowałam ten artykuł na zebraniach wiejskich, gdy mnie proszono o pomoc w ratowaniu likwidowanych wiejskich szkół. Mówiłam zebranym, że mają prawo do zdecydowania, że chcą mieć szkołę i chcą przejąć odpowiedzialność za edukację w niej własnych dzieci. A także, że zakładając stowarzyszenie i tworząc szkołę sprawują władzę bezpośrednio w swojej „małej ojczyźnie” – własnej wsi. Chciałam w ten sposób dodać siły i odwagi do walki wiejskim społecznościom. To ci ludzie mieli zawsze rację, nie ministrowie kreujący politykę edukacyjną w naszym kraju i nie urzędnicy im się podporządkowujący.
Wiedziałam bowiem, że każda wieś, aby się rozwijać musi mieć swoje serce – szkołę czy przedszkole. W naszej historii nawet „obcy” potrafił wybudować szkołę dla 7 dzieci, jak to się stało w Kamieńskich Młynach przed ponad 100 laty lub jak to się dzieje także obecnie w różnych krajach rozumiejących potrzeby prowincji, jak Francja czy Szwajcaria. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, w dobie internetu i pandemii łatwe i potrzebne jest organizowanie dobrze funkcjonującej placówki edukacyjnej z grupką kilkanaściorga dzieci. Tylko ludziom bez wyobraźni, myślącym schematami przeszkadza, że są w różnym wieku. Trzeba chcieć, wiedzieć „jak” i mieć władzę, aby w równowadze rozwijać i miasto, i wieś.
Do niedawna wystarczyłby nam w Polsce rozwój zrównoważony
Od czasów wojny w Ukrainie powinniśmy bardziej zatroszczyć się o wieś. To wieś daje bowiem bezpieczeństwo, na wsi i dzięki wsi są szanse na przetrwanie nawet w najtrudniejszych czasach. Gdyby nasi rządzący myśleli strategicznie w perspektywie nie najbliższych wyborów, a trochę dalej, to najważniejsze w naszym kraju byłoby budowanie bezpieczeństwa energetycznego, tak jak to zrobili Litwini. W 1990 roku, gdy odzyskiwali niepodległość, byli w 100% zależni od ZSRR, obecnie są w 100% niezależni energetycznie od Rosji! Nie zmarnowali na walki partyjne czasu danego im przez historię.
Dziś cały nasz potencjał intelektualny, organizacyjny i finansowy powinien być nastawiony na budowę energetyki prosumenckiej, rozproszonej po wsiach i wiejskich gminach. Jak to zrobić? Wiedzą o tym w ekologicznych organizacjach pozarządowych. I wiedzą w niektórych gminach, takich jak np. Wisznice. Tam od dawna myślą o bezpieczeństwie energetycznym. Z czterema sąsiednimi gminami mają od paru lat dużą elektrownię słoneczną, a obecnie wybudowali, i już uruchamiają, elektrownię wiatrową z 11 wiatrakami, która zabezpieczy potrzeby całego powiatu.
Dziś chciałabym, aby art. 4 dodał wiary i sił do działania całemu społeczeństwu. Jeśli chcemy być bardziej bezpieczni i mieć szanse na przetrwanie w przyszłości, to powinniśmy się zorganizować oddolnie, we wspólnotach sąsiedzkich z jednej ulicy czy osiedla, parafii, obwodu szkoły.
Ważna jest sieć powiązań i relacji znajomości osobistych. Na wsiach są sołectwa, w miastach kiedyś były komitety osiedlowe lub blokowe. Warto dziś wykorzystując instytucję stowarzyszenia zwykłego lub rejestrowego tworzyć zorganizowane wspólnoty sąsiedzkie w miastach. Takie grass-roots mogą, wspólnie z gminą, tworzyć spółdzielnie energetyczne do budowania elektrowni słonecznych na dachach. Mogą też, tak jak to robią w Litwie, organizować udziały w inwestycjach budowanych na wsi. Ulica X z dzielnicy Żoliborz może mieć wspólną elektrownię wiatrową w gminie Y. A ze Śródmieścia – w gminie Z. Potrzebne są innowacyjne rozwiązania organizacyjno-finansowe. Ale najważniejsza jest decyzja, że chcemy budować bezpieczeństwo w oparciu o energetykę z odnawialnych źródeł energii, których współwłaścicielami będziemy my sami bezpośrednio.
Chcę, ja, emerytka mieć choćby malutki, ale własny udział w elektrowni słonecznej lub wiatrowej 100 km od Warszawy. Wolę to, niż 14 emeryturę. Jeśli nie mamy pieniędzy na podwyżki dla nauczycieli czy dla lekarzy i pielęgniarek, to stwórzmy im możliwość stania się współwłaścicielami udziału w konkretnej elektrowni OZE. Organizację takiego prosumenckiego systemu energetycznego musimy sobie wymyślić sami. Wykorzystując do tego potencjał NGO-sów, np. poprzez Komisje Dialogu Społecznego. W każdym razie my w ramach DKDS Żoliborz i DKDS Śródmieście będziemy próbowali coś takiego stworzyć w Warszawie. Tworzona jest obecnie Mazowiecka Rada Oświatowa. Także w niej może być miejsce na wprowadzanie energetyki OZE w powiązaniu z wprowadzaniem zmian w systemie organizacji małych wiejskich szkół. Równolegle w ramach współpracy w Federacji Mazowia, FAOW i OFOP będziemy starali się wprowadzić odpowiednie zapisy prawne.
Ważna informacja - Obecnie prezes jednego ze stowarzyszeń, które uratowało przed dwudziestu laty swoją wiejską szkołę zakłada spółdzielnię energetyczną ze swoją gminą i stowarzyszeniem. Takich szkół uratowanych przez stowarzyszenia założone przez mieszkańców wsi jest kilkaset. Myślę, że mogłyby one wspólnie ze stowarzyszeniami mieszkańców miast, ulic i osiedli tworzyć spółdzielnie energetyczne w pierwszej kolejności. To byłby pilotaż. Najpierw 3, 30, 130 spółdzielni energetycznych, łączących kapitał z miasta z kapitałem wiejskim, nie tylko kapitał finansowy, ale także kapitał intelektualny, ludzki i kapitał w postaci terenów pod budowy elektrowni OZE. Znając pracowitość i determinację ludzi walczących o bezpieczeństwo swoich dzieci i rodzin, taki program zapewniłby w szybkim czasie bezpieczeństwo energetyczne Polski.
Na koniec jeszcze wybór innych artykułów z Konstytucji RP. Tu dygresja – znalazły się one w zapisach konstytucyjnych dzięki organizacjom pozarządowym, które w 1993 roku, a więc z dużym wyprzedzeniem, wypracowały swoje propozycje do zapisów konstytucyjnych. Organizatorem tej pracy był Instytut na rzecz Ekorozwoju. Warto zajrzeć do raportu z tych prac, choćby po to, aby zobaczyć, co napisał w nim dr Piotr Gliński, kiedyś działacz ekologicznych NGO i ich badacz, obecnie Premier.
1. Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu.
2. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio.
Art. 5.
Rzeczpospolita Polska (…) zapewnia ochronę środowiska, kierując się zasadą zrównoważonego rozwoju.
Art. 16.
1. Ogół mieszkańców (…) stanowi z mocy prawa wspólnotę samorządową.
2. Samorząd terytorialny uczestniczy w sprawowaniu władzy publicznej.
Art. 31.
3. Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko (…) gdy są konieczne (…) dla ochrony środowiska.
Art. 74.
1. Władze publiczne prowadzą politykę zapewniającą bezpieczeństwo ekologiczne współczesnemu i przyszłym pokoleniom.
4. Władze publiczne wspierają działania obywateli na rzecz ochrony i poprawy stanu środowiska.
Art. 82.
Obowiązkiem obywatela polskiego jest (…) troska o dobro wspólne.
Art. 86.
Każdy jest obowiązany do dbałości o stan środowiska i ponosi odpowiedzialność za spowodowane przez siebie jego pogorszenie (…).
Alina Kozińska-Bałdyga – działaczka społeczna łącząca wiedzę archeologiczną, organizacji i zarządzania, nauk społecznych zdobytą w czasie studiów na Uniwersytecie Warszawskim i w Szkole Nauk Społecznych IFIS PAN oraz doświadczenie uczenia w liceach ogólnokształcących i Kolegium Nauczycielskim we wdrażaniu zmian w oświacie. Promotorka szkoły prowadzonej przez stowarzyszenie rozwoju wsi i modelu szkoły/przedszkola jako wielofunkcyjnego ośrodka rozwoju wsi. Prezeska Federacji Inicjatyw Oświatowych, organizacji tworzącej obywatelską politykę edukacyjną opartą na współpracy organizacji pozarządowych i samorządów. Wiceprezydentka Związku Dziewcząt i Kobiet Chrześcijańskich Polska YWCA oraz Przewodnicząca Rady Spółdzielni Budowlano-Mieszkaniowej ATRIUM.