BOBBE: Z zainteresowaniem, ale i rosnącym zdziwieniem śledzę artykuły i wypowiedzi na temat organizacji pożytku publicznego i akcji przekazywania jednego procentu na indywidualne wskazania. Prawdziwy nawał medialnych informacji o patologii systemu, w którym aktywny udział bierze również portal ngo.pl jest widomym znakiem nadchodzących zmian. Bo zmiany – widzą to wszyscy – rząd, organizacje pozarządowe, a także sami darczyńcy – są potrzebne.
Nad chorobą, która toczy ideę OPP nie trzeba wiele się rozwodzić. Wspieranie przez niektóre OPP tych organizacji, które ten status utraciły i pozwalanie im na dalsze (oczywiście, nie za darmo) zbieranie funduszy jest skandalem. Podobnież za skandaliczne uważam wszelkie działania fundacji i stowarzyszeń przyszkolnych, które zmuszają czasem rodziców do przekazywania 1 procentu podatku, argumentując, że bez tego nauka ich dzieci na najwyższym poziomie nie będzie możliwa. Przykładów jest więcej, a sygnały wysyłane przez komisje parlamentarne pozwalają sądzić, że niedługo się to zmieni.
Zostawić subkonta
Trzeba jednak bardzo uważać, by nie wylać dziecka z kąpielą. Tą kąpielą jest możliwość przekazywania 1% podatku na indywidualne osoby. Obserwując prawdziwą nagonkę na ten zapis zastanawiam się, co jej przyświeca? Czy duże, często sieciowe organizacje nie mogą poradzić sobie ze zbiórką funduszy na własną działalność? Są zazdrosne o wpływy tych organizacji, które pozwalają na tworzenie subkont przez rodziców czy opiekunów niepełnosprawnych osób? Przedstawiciele tych organizacji niczym mieczem machają Czytelnikom przed oczami hasłami o wypaczaniu idei pożytku publicznego. Pytam się, dlaczego? Przecież sukces organizacji pożytku publicznego i samej idei przekazywania 1 procenta podatku na szczytne cele nie wziął się stąd, że organizacja A czy B zaczęła go promować. Sukces ten – rozumiany jako z roku na rok rosnący wskaźnik osób dzielących się podatkiem – zawdzięczamy właśnie tym, którzy starają się zebrać środki na subkonta – wśród rodziny, znajomych, przyjaciół, zaprzyjaźnionych firm. Trzeba być naprawdę naiwnym, by sądzić, że osoby nigdy nie zainteresowane kwestiami organizacji pozarządowych lub jawnie podważające ich uczciwość (do czego często argumenty podrzucają media, opisując liczne przypadki patologii) zechciały się swoim podatkiem z kimkolwiek podzielić. Jakże naiwne jest myślenie, że wyrzucenia poza obręb akcji jednoprocentowych subkont pozwoli na zebranie tych środków innym „ogólnym” organizacjom. Nie, te środki trafią do kasy państwa, a nie na potrzeby trzeciego sektora.
Pieniądze z subkont służą wszystkim
Oczywiście, samo twierdzenie, że przekazywanie 1% podatku na subkonto jest wspieraniem indywidualnych osób, a więc formą darowizny, a nie wspierania pożytku publicznego, jest delikatnie mówiąc nieprawdą. Bardzo często bowiem część wpłaconych środków pozostaje w fundacjach czy stowarzyszeniach jako tzw. koszty administracyjne. To pieniądze, które pozwalają na przykład utrzymać infrastrukturę ośrodków (służących wszystkim, nie tylko osobom z subkont). Zebrane pieniądze leżą na kontach dłuższy czas, zanim przeznaczy się je na zakup sprzętu czy turnusy rehabilitacyjne. Fundusze te znajdują się na oprocentowanych kontach, a odsetki – niemałe – trafiają na ogólne konta i ogólną działalność organizacji (co także służy pożytkowi ogólnemu, bo z tych pieniędzy na turnusy mogą przyjechać ci, którzy nie uzbierali wymaganej kwoty, albo w ogóle jej nie zbierali). Kuriozalne jest to, że te organizacje, które najgłośniej gardłują przeciw idei jednoprocentowych subkont same, podczas promowania swojej działalności, wspierają się konkretnymi (zwykle tragicznymi) przypadkami swoich podopiecznych, by tym samym zmiękczyć darczyńców i zebrać więcej funduszy na działalność. Nie promują więc siebie jako OPP, tylko jako organizację, która pomaga konkretnemu podopiecznemu.
Nie karać zaradnych
Wreszcie, co najważniejsze i najbardziej przykre, po raz kolejny w naszym kraju zamierza się – gdyby możliwość zbierania pieniędzy na subkonta zlikwidować – ukarać bardziej zaradnych Polaków. Powiedzmy sobie otwarcie – naprawdę zamożni ludzie, jeśli potrzebują skorzystać z turnusów rehabilitacyjnych, pomocy lekarzy, to po prostu to robią, nie bawiąc się w żadne subkonta. Na drugim biegunie są osoby niezamożne, biedne, bezrobotne. Ich obejmuje jednak – oczywiście nie w 100% wydolny – system pomocy społecznej. To te osoby mogą liczyć na wsparcie ośrodków pomocy, dofinansowania do turnusów, czasem bezpłatne wyjazdy rehabilitacyjne organizowane przez organizacje otrzymujące wsparcie samorządów. Co mają jednak zrobić ci, którzy – często o kilkadziesiąt, kilkaset złotych – zarabiają więcej niż ustawowe minimum kwalifikujące ich do pomocy? Czy fundacje/stowarzyszenia OPP biorąc pod uwagę komu w sytuacji ciągłego niedoboru przekazać pomoc – nie kierują się przede wszystkim poziomem zarobków w rodzinie? Te rodziny i ich potrzebujący wsparcia członkowie nigdy takiego wsparcia nie otrzymają lub otrzymają je w sposób daleko niewystarczający, bo zawsze będą biedniejsi, bardziej potrzebujący od nich. To dla nich możliwość zbierania 1% jest często jedyną szansą zebrania funduszy na turnus rehabilitacyjny, sprzęt i leki. Nie widzę nic złego w tym, że wokół takiej akcji mobilizują każdego, kto mógłby im w tym pomóc. Przy okazji niejako wspierają niewydolny system pomocy – zwalniają miejsca w kolejkach po pomoc socjalną, zwiększając ogólną pulę środków pomocowych, nie pobierają wsparcia umożliwiając skorzystanie z niego innym, jeszcze mniej zamożnym. Pozbawienie tych osób szansy pozyskiwania środków na subkonta będzie symbolicznym wyrokiem na tych, na których te pieniądze są zbierane. Bo chyba nikt o zdrowych zmysłach nie zapewni, że ciężar finansowania ich rehabilitacji uniosą organizacje, które statutowo tym się zajmować powinny, a subkont nie prowadzą? Likwidacja możliwości zbierania pieniędzy na takie subkonta będzie – moim zdaniem – również początkiem końca pasma sukcesów corocznych akcji jednoprocentowych. Setki osób i firm, które teraz dzielą się podatkiem, robią to tylko dlatego, że ufają, że pomoc ta trafi w konkretne ręce. Gdy tej pewności zabraknie, funduszy nie przekażą. Ergo – straci na tym cały sektor pozarządowy. Położenie końca patologiom tego systemu – zdecydowanie tak, likwidacja subkont dla osób indywidualnych – zdecydowanie nie.
(śródtytuły pochodzą od redakcji)
Źródło: informacja nadesłana