1% dla kilku partii politycznych, 1% dla kilku tysięcy organizacji pożytku publicznego
Pomysł Platformy Obywatelskiej na finansowanie partii politycznych z 1% darowanego przez podatników rodzi mieszane uczucia. Ma to swoje plusy, ale także minusy. Warto zastanowić się wspólnie czy jest to sprawiedliwe i czy przyniesie pozytywne efekty, chociażby większą przejrzystość finansową partii w Polsce.
Może najpierw zanalizujmy, czy włączenie się do kampanii pozyskania
1% będzie służyło trzeciemu sektorowi. Uzasadnione jest
powątpiewanie w taki obrót sytuacji. Partie polityczne nie cieszą
się wielkim zaufaniem społecznym. Drugą ważną sprawą jest to, że w
zdobywaniu środków przybędzie konkurencja. Duże organizacje, które
mają zasięg ogólnopolski, a takimi są partie polityczne będą mogły
skuteczniej zabiegać o darczyńców. Większy marketing i promocja.
Nie trzeba chyba nikogo uświadamiać, że mała organizacja
pozarządowa nie przebije się ze swoją ofertą w mediach, gdyż nie ma
na to odpowiednich możliwości finansowych. To zderzenie Dawida z
Goliatem, choć w tym przypadku nie ma się co łudzić, że to słabszy
wyjdzie z tego „pojedynku” zwycięsko.
Nie chodzi tu o to, aby organizacje pozarządowe, które budują
społeczeństwo obywatelskie walczyły z konkurencją. Byłaby to wielka
hipokryzja. Dyskurs jest jednak potrzebny. Z drugiej strony
przekazanie 1% nie jest obowiązkowe, więc to w gestii obywatela
pozostaje wybór czy przekazać go na cele społeczne. Jednakże
bylibyśmy naiwni wierząc, że statystyczny Polak z zainteresowaniem
będzie śledził dokonania poszczególnych stowarzyszeń i fundacji.
Jeśli się już zdecyduje, to najczęściej na organizację, której
prośbę zobaczył w telewizji, bądź też przeczytał w prasie.
Rodzi się całe mnóstwo pytań o rozwiązania szczegółowe
zaproponowane przez Platformę Obywatelską. Jak dotąd nie
usłyszeliśmy, co dla sektora konkretnie proponuje Rada Ministrów. Z
obiecanych 60 mln na FIO na razie znaleziono 13 milionów. Do końca
grudnia przekonamy się, czy rząd dotrzyma obietnicy. Jeśli nie, to
fatalnie rozpocznie współpracę z sektorem pozarządowym. Jeśli do
tego 1% przejmą w znacznej mierze partie polityczne, to 2008 rok
może być kolejnym straconym rokiem.
W tej dyskusji powinno się także przyjrzeć rozwiązaniom z krajów
zachodnich. Tam nie ma podobnych praktyk. Partie polityczne
finansowane są budżetu, w większości przypadków partie, które mają
reprezentację w parlamencie lub przekroczyły próg wyborczy.
Otrzymują zwrot za kampanię wyborczą (w granicach przyzwoitości
oczywiście) oraz prowadzenie kancelarii, często także na
funkcjonowanie młodzieżówek partyjnych.
Miejmy nadzieje, że zasada „nic o nas bez nas” będzie żywotna i
koalicja nie zapomni o dialogu i zaufaniu, które mają być metodą
rządzenia i rozwiązywania problemów. Lepiej powoli wprowadzać
drobne zmiany, niż wywracać świat do góry nogami i obserwować co z
tego wyniknie.
Źródło: inf własna www.slask.ngo.pl