KRASNODĘBSKA: Zdecydowanie stoję na stanowisku, że środki z 1% powinny być przeznaczane na konkretne cele pożytku publicznego, a osoby, które go przekazują, powinny mieć świadomość, na co będzie on spożytkowany. Tę świadomość powinny starać się budować same organizacje pozarządowe. To po naszej stronie leży obowiązek szczegółowego informowanie osób, które przekazują nam 1%, o celach naszej działalności.
Stykam się z ludźmi, którzy przekazują organizacjom pieniądze. Większość z nich nie ma czasu na zagłębianie się w to, na co te pieniądze są przeznaczane – widzą organizację, jej nazwę, która czasem im się z czymś kojarzy. Zawsze można powiedzieć: „zanim dasz pieniądze, sprawdź, na co dajesz – to twoja wina, jeśli dajesz bezrefleksyjnie”. Jednak warto im pomóc, bo inaczej mogą – słusznie lub nie –czuć się rozczarowani. A cała teoria i praktyka finansowania trzeciego sektora zmierza w stronę finansowania społecznościowego. Chcemy, żeby obywatele włączali się w finansowanie przedsięwzięć użytecznych społecznie nie tylko poprzez mechanizm 1%, ale również poprzez darowizny czy też angażowanie się w pracę organizacji jako wolontariusze. Jeśli ludzie mają mieć pewność, że przekazywane przez nich pieniądze przeznaczane są na cele pożytku publicznego, to potrzeba pewnych choćby wymagań wobec organizacji je zbierających.
Nieprecyzyjne prawo
W związku z tym nie jestem zwolenniczką zbierania poprzez organizacje pożytku publicznego środków z 1% na inne organizacje, które same nie mają do tego uprawnień. Wydaje mi się to nieetyczne, gdyż ludzie tracą kontrolę nad tym, na co zostaną przeznaczone przekazane przez nich środki. Nie znaczy to oczywiście, że jest to praktyka niezgodna z prawem, bo prawo jest w tym względzie nieprecyzyjne.
Nie wszystko zresztą można doprecyzować prawem czy zapisać w regulaminach. Istnieje cała sfera, której etyczność zależy od transparentności samych organizacji pozarządowych i ich działań. Warto jednak zadać sobie pytanie: gdybym to ja miał wpłacić swój 1% na daną organizację, która przekazałaby te środki na inną organizację, która nie jest OPP, i nad której działaniami nie ma żadnej kontroli, czy by mi to odpowiadało? Korzystamy z przepisów w różny sposób i tym bardziej potrzeba wyraźnego zwracania uwagi na podobne praktyki oraz samoregulacji sektora. Chociaż jest ona oczywiście trudna.
Dług zaufania
Wszystko robi się bowiem trudne, kiedy w grę wchodzą pieniądze. Organizacje, które zbierają w ten sposób pieniądze na inne podmioty, robią to pewnie z różnych powodów. Nie mam jednak przekonania, że główną motywacją ich działań jest chęć wspierania innych organizacji. Organizacja jest też często miejscem pracy dla pewnej grupy osób, które starają się w każdy możliwy i zgodny z prawem sposób zebrać pieniądze na jej funkcjonowanie. Dopóki organizacje będą finansowane w marny sposób, nie mając rozwiniętych mechanizmów zdobywania pieniędzy z innych źródeł, choćby za pomocą finansowania społecznościowego, dopóki nie nauczą się współpracować z biznesem i będą w takiej, a nie innej, sytuacji finansowej, to samoregulacja będzie się kończyć na rozmowie o tym, jakby to było pięknie, gdybyśmy byli odpowiedzialni, transparentni i robili wszystko nie tylko zgodnie z literą, ale i duchem prawa.
Pamiętajmy, że środki z 1% są pieniędzmi publicznymi, a więc musi być nad nimi kontrola. Oczywiście, trwa odwieczna dyskusja nad tym, jak daleko należy się w jej ramach posuwać. Sięgając jednak po publiczne pieniądze, trzeba liczyć się z tym, że trzeba będzie wykazać, że wydało się je w sposób zgodny z prawem oraz, że otrzymało się te środki nie bez powodu. A status OPP wcale nie jest trudno otrzymać. To, że realizujemy szczytne cele, nie zwalnia nas przecież z kontroli czy obowiązków. Obracając publicznymi pieniędzmi zaciągamy bowiem dług zaufania zarówno wobec państwa, jak i obywateli.
Obracając publicznymi pieniędzmi zaciągamy dług zaufania zarówno wobec państwa, jak i obywateli.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)