DYMEK: Zgadzam się z większością spostrzeżeń Ignacego Dudkiewicza zawartych w tekście „1% dla każdego? Tracimy na tym wszyscy”. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że podobne wnioski ma większość działaczy sektora pozarządowego w Polsce. System 1% funkcjonuje inaczej, niż wyobrażali sobie jego autorzy.
Miał on wspierać działalność wyselekcjonowanej grupy organizacji, obdarzonych społecznym zaufaniem. Poprzez system subkont, czy to dla osób prywatnych, czy innych osób prawnych nieposiadających statusu OPP, zaczął on jednak często służyć do udzielania pomocy indywidualnej lub zasilania podmiotów z zasady do tego nieuprawnionych.
Zlikwidować „cel szczegółowy”?
Dyskusja na ten temat trwa od kilku lat i powoli tracę nadzieję, że ten problem uda się rozwiązać w zadowalający sposób. I to nawet nie ze względów prawnych, ale z uwagi na utrwalone w świadomości społecznej praktyki. Od strony prawnej sprawa nie jest bardzo skomplikowana. Wiele osób nawet nie zdaje sobie sprawy z faktu, że „problem 1%” pojawił się na poziomie rozporządzenia ministra finansów określającego wzory tzw. formularzy PIT. Minister, w 2007 roku, dodał do tego wzoru pole „cel szczegółowy” umożliwiające podatnikowi wskazanie np. konkretnej osoby, którą organizacja miałaby wspomóc. Warto przypomnieć kontekst pojawienia się tego pola.
Otóż zostało ono dodane w wyniku głośnej kampanii społecznej „Uratuj 1%”, przy zaangażowaniu mediów (dużą rolę odegrała np. „Gazeta Wyborcza”). Potrzeba owego „ratunku” wzięła się stąd, że do 2007 roku podatnicy byli zobowiązani sami przekazywać 1% wybranej organizacji, co umożliwiało dopisanie „celu szczegółowego” w tytule przelewu. Ponieważ konieczność samodzielnego odliczania kwoty 1% i wykonywania przelewów była biurokratyczną uciążliwością, zniechęcającą wielu podatników do przekazywania 1%, zdecydowano, że funkcje dystrybucyjne przejmą urzędy skarbowe. W wyniku wspomnianej akcji „Uratuj 1%” minister finansów zgodził się na dodanie „celu szczegółowego” do formularza PIT. Z punktu widzenia prawnego nie ma więc być może potrzeby wpisywania wprost zakazu mechanizmu przekazywania kwot z 1% innym osobom (prawnym bądź fizycznym), choć takie pomysły rzeczywiście pojawiają się w trakcie obecnych prac nad nowelizacją ustawy o pożytku. Wydaje się, że wystarczyłoby namówić ministra do usunięcia pola „cel szczegółowy” i – w ten sposób – pozbawienia podatnika narzędzia pozwalającego wskazać danej OPP, kogo lub co chciałby on wesprzeć.
Jaśniejsza strona subkont
Większym problemem niż materia prawna jest, moim zdaniem, zwyczaj, który utrwalił się w świadomości społecznej. Przez osiem lat zdążyliśmy zapomnieć o atmosferze kampanii „Uratuj 1%”. A trzeba byłoby się liczyć z tym, że zwolennicy subkont indywidualnych również teraz aktywnie argumentowaliby swoje racje. Ze względu na skalę przekazywanych środków, która znacznie urosła od poprzedniej akcji, taka kampania byłaby znacznie silniejsza niż w roku 2007. Rodzice chorych dzieci, które są wspierane z 1%, stanęliby w obronie dotychczasowego mechanizmu, stwierdzając, że nie dość, że państwo nie zapewnia im właściwej opieki, to jeszcze zabiera ostatnią deskę ratunku, którą sami sobie wypracowali, harując nocami. Z ich punktu widzenia taki argument byłby jak najzupełniej oczywisty. Inni zwróciliby uwagę, nie bez racji, że te indywidualne konta mobilizują lokalne społeczności. Słyszałem niedawno argument pani, która wskazała na jedną z dzielnic w śląskim mieście, gdzie znaczna część mieszkańców co roku mobilizuje się, aby 1% wesprzeć chorą dziewczynkę zamieszkującą tę dzielnicę. I wszystko im jedno, jaka organizacja te pieniądze w danym roku zbiera – oni chcą wesprzeć tę konkretną osobę.
Gdyby nie mechanizm subkont, wiele z tych osób zapewne zrezygnowałoby w ogóle z przekazywania 1%. Czy nam się to podoba, czy nie, znaczne zwiększenie liczby podatników przekazujących w ostatnich latach 1% (z nieco ponad 1 miliona w roku 2006 do około 12 milionów w 2014) zawdzięczamy właśnie subkontom.
Trzeba uważać
Prawdą jest, że z mechanizmu 1% korzystają w istotnej części (bo nie zawsze) bogatsi i bardziej zaradni. Ale taka jest niestety częsta konsekwencja wszelkich budżetów partycypacyjnych. Zamożniejszym i lepiej zorganizowanym statystycznie łatwiej z nich korzystać. Godząc się na partycypacyjny mechanizm dystrybucji środków publicznych, szczególnie w kraju bez silnej praktyki solidaryzmu społecznego, musimy o tym pamiętać.
Reasumując, zgadzam się, że w sprawie 1% wytworzyły się praktyki, które przeczą pierwotnej idei tego systemu. Uważajmy jednak, aby nie wylać dziecka z kąpielą. Nieumiejętnie wprowadzone zmiany mogą wywołać opór społeczny i negatywną kampanię, której efektem będzie ogólne zniechęcenie obywateli do całego 1% i znaczny spadek przekazywanych w ten sposób kwot.
Rafał Dymek – Polska Fundacja im. Roberta Schumana. Organizacja posiada status OPP. W 2014 roku z 1% otrzymała ok. 4500 złotych.
Czy nam się to podoba, czy nie, zwiększenie liczby podatników przekazujących 1% zawdzięczamy właśnie subkontom.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)